Autor: Jeremy Popkin
Tytuł: A New World Begins: The History of the French Revolution (Zaczyna się nowy świat: historia rewolucji francuskiej)
Wydawnictwo: Basic Books (2021)

Jakoś bezwiednie, zamiast szybkiej recenzji książki wylał mi się esej o rewolucji francuskiej i popularnych ostatnio analogiach Trumpistów do Jakobinów. Ciekawych intelektualnie, ale czy wiele w sumie wnoszących?
Dzisiaj efekt płodozmianu. Sięgnąłem po książkę Jeremy Popkina, szukając pozycji w miarę nowej, która nie tylko będzie zawierała owoce odnowionych badań nad rewolucją (zainicjowanych po dwustuleciu w 1989 roku), ale przede wszystkim wyjdzie poza dychotomię dwóch tradycyjnych sposobów interpretacji rewolucji. Z jednej strony mamy marksistów (zob. Walter Markov, Albert Soboul, Wielka Rewolucja Francuzów 1789), u których wszystko sprowadza się w sumie do wpływu sił ekonomicznych i manipulowania ludu przez burżuazję. Z drugiej monarchistyczną prawicę (Pierre Gaxotte, Wielka rewolucja francuska) wszędzie widzącą spiski tajnych stowarzyszeń i wiadomo kogo.

Tutaj Popkin nie zawodzi. Pokazuje zarówno rolę czynników ekonomicznych i demograficznych, ale też przemian społecznych i kulturowych. Rewolucja jest chaotycznym procesem, na który wpływa wiele sił i w którym bierze udział cały szereg aktorów grupowych i indywidualnych.

Na przykład, ruch abolistyczny odegrał istotną rolę w okresie przedrewolucyjnym, ponieważ skupił i skontaktował ze sobą wielu ludzi, którzy potem odegrali ważną rolę w czasie rewolucji. Samą kwestią niewolnictwa było zainteresowanych co najmniej pięć grup: idealiści abolicjoniści we Francji; zwolennicy własności prywatnej – sami nie posiadający niewolników, ale bojący się naruszyć „własność;” biali plantatorzy we Francuskich Indiach Zachodnich; Mulaci i wolni czarni, którzy sami byli często właścicielami niewolników, ale dążyli do zniesienia dyskryminacji rasowej; wreszcie sami niewolnicy, którzy wpływali na wydarzenia we Francji pośrednio, wywołując powstanie. Co ciekawe wbrew marksistom i psychoprawicy (zadziwiające, jak te dwa niby przeciwległe bieguny, potrafią być czasami zgodne), powstanie niewolników na Saint-Domingue nie wywołali agenci republikańskich abolicjonistów, ale plotka, że króla we Francji obalili właściciele niewolników, bo ten chciał dać niewolnikom prawo do pracy przez trzy dni w tygodniu dla siebie, żeby mogli kupić wolność.

W tym samym czasie, kiedy aktywnie działali abolicjoniści, ultrakonserwatywny Parlament Paryski (sąd królewski) był zdominowany przez jansenistów, skłóconych z dworem królewskim. To Parlament Paryski, po zwołaniu Stanów Generalnych przez króla, wydał edykt, że stany mają obradować i głosować osobno, a nie Ludwik XVI. Parlament chciał w ten sposób zablokować… króla, ponieważ obawiał się, że ten wykorzysta Stany Generalne do wzmocnienie swojej władzy na systemem sądowniczym. To właśnie kwestia obradowania i głosowania legła u postaw obwołania się przez przedstawicieli Stanu Trzeciego Zgromadzeniem Narodowym, co było de facto początkiem rewolucji.

Inna istotna grupa to kobiety. Zarówno te z wyższych sfer, które na swoich salonach agitowały, ale też z niższych klas, które chodziły na demonstracje, podkręcały atmosferę w sądach, nie raz wywierając presję na sędziów. Do tego dochodzą sankiuloci, Wściekli, przemysłowcy, kupcy, robotnicy najemni w sekcjach Paryża, chłopi na wsi i wielu jeszcze innych. Wszystkie te grupy wchodziły w sojusze i je zrywały, rywalizowały i współpracowały, napędzane zarówno interesem ekonomicznym swoich członków, ale tez indywidualnymi ambicjami. Podziały nie szły też po liniach klasowych czy ekonomicznych i wśród abolicjonistów można było znaleźć plantatorów. W czasie kiedy władza leży na ulicy, każdy z nich mógł ją podchwycić chociaż na chwilę.

Do tego, cała ta układanka była multiplikowana w różnych układach w poszczególnych departamentach i terytoriach zamorskich. W Lyonie tkacze sprzymierzyli się z kupcami i przemysłowcami (według marksistów wbrew swoim interesom klasowym), przeciwko Paryżowi, ponieważ chcieli wznowienia handlu międzynarodowego.

Z książki Popkina wyłania się złożony i dynamiczny obraz Rewolucji i to rewolucji w liczbie mnogiej, a właściwie wielu rewolucji wewnątrz Rewolucji. Po pierwsze szereg rewolucji politycznych, zaczynając od tej 17 czerwca 1789 roku, kiedy delegaci Stanu Trzeciego ogłosili się Zgromadzeniem Narodowym (to był prawdziwy początek rewolucji, a nie zburzeni Bastylii w lipcu), doprowadziło to do powstania monarchii konstytucyjnej. Tą obaliła rewolucja z 10 sierpnia 1792 roku i to de facto opinia publiczna zmusiło Zgromadzenie Legislacyjne do skazania króla na śmierć. Żyrondyści, którzy utrzymali się przy władzy w tym okresie, zostali zmieceni przez Jakobińską rewolucję 2 czerwca 1793 roku, a tą obalilił późniejsi koledzy Napoleona w lipcu 1794 rok. Równolegle doszło do rewolucji miar i wag, która się utrzymała (system metryczny) i kalendarza, która się nie utrzymała. Zaszły też rewolucja obyczajowa, światopoglądowa, społeczna, ekonomiczna, w wojskowości, prawna, której zwieńczeniem był kodeks Napoleona, ale też zaszły zmiany w sztuce oraz wzrosło znacząco grono jej odbiorców. Przy tym sprawy szybko eskalowały i mam wrażenie, że gdzieś między rzuceniem hasła mobilnych gilotyn we wrześniu a ścięciem Marii Antoniny w październiku 1794 roku Rewolucja weszła już w fazę ostrej jazdy bez trzymanki.

Co to wszystko ma wspólnego z Trumpem? Nie raz pisałem, że nie lubię wszelkich historycznych analogii, a już dostaję wściekłości, jak słyszę, że historia się powtarza. Nie powtarza, ale człowiek próbuje sobie uporządkować chaotyczną rzeczywistość, odwołując się do znanych sobie klisz. Niemniej, porównanie trumpistów do jakobinów jest prostu zbyt atrakcyjne, żeby się nad nim na chwilę nie pochylić.

  1. Faktycznie MAGA jest ruchem przypominającym ruch rewolucyjny ze względu na jego wyjątkowe zróżnicowanie i skrajnie sprzeczne oczekiwania poszczególnych grup go tworzących, na co nakładają się ambicje całkiem sporego grona indywidualnych interesariuszy.
  2. Faktycznie Jakobini, ale też wcześniej żyrondyści, byli zakładnikami populistycznej polityki, którą prowadzili i były chwile, że nie panowali nad sytuacją. Jest kilka momentów, w których widać, że płyną na fali i nie mają pojęcia, gdzie ich ona zabierze. Ostatecznie zabrała oczywiście na szafot.
  3. Rewolucja nadepnęła też zmurszały system, który zawalił się przy lekkim trąceniu. Niemniej łatwość z jakim ancien régime się rozleciał zaskoczyła chyba wszystkich, w efekcie nie mieli pomysłu co dalej, a może raczej milion sprzecznych pomysłów, wiele nierealistycznych.
  4. To wszystko faktycznie przypomina i MAGA, i jakobinów, ale też wiele innych ruchów rewolucyjnych. Tylko czas pokaże, czy trumpiści będą potrafili zapanować nad siłami, które uwolnili.

Wracając do książki Popkina, to bardzo polecam. Wreszcie jakaś przekrojowa pozycja o Rewolucji Francuskiej, która pokazuje jej złożoność, przypadkowość oraz wielość czynników w wielu wymiar, a nie szufluje prostackie, jednowymiarowe wyjaśnienie.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

2 Comments

  1. Nieznane's awatar

    Adam Zamoyski napisał rewelacyjną książkę na ten temat: „Święte szaleństwo: Romantycy a rewolucja” (Holy Madness: Romantics Against the Revolution), w której analizuje wpływ rewolucji francuskiej na romantyzm oraz na myślenie polityczne i społeczne XIX wieku. Nie jest to książka wyłącznie o samej rewolucji – opisuje ona jej konsekwencje i reakcje na nią w Europie, ale też świetnie ujmuje opętanie z nią związane. Generalne gorąco polecam książki tego autora – ma lekkie i przyjemne pióro.

    Rafal Andrzejewski
    Tel/WhatsApp/Signal +48-609-69-1234


    Polubienie

    Odpowiedz

  2. Nieznane's awatar

    […] przeczytaniu syntezy Popkina o Rewolucji Francuskiej od razu sięgnąłem po jego monografię poświęconą rewolucji […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.